poniedziałek, 3 grudnia 2012

Wyzwanie czy nie wyzwanie, oto jest pytanie!

Nie oszukujmy się, stworzenie takiej salki to nie zdobycie Mount Everest, ani nawet pewnie nie Śnieżki... Trzeba przyznać, że dla niektórych pikuś. Wystarczy wyłożyć kilkadziesiąt tysięcy złotych, zlecić ekipie i się nie martwić. Można też nic nie inwestować tylko zamówić tanim kosztem lustro i postawić kilka rozkładanych krzeseł. Moim zamysłem jest stworzenie profesjonalnej sali. Zero prowizorki. I to co można, własnymi siłami. Co z tego będzie? Wkrótce zobaczymy.

Z jednej strony to wyzwanie osobiste (2 małych dzieci, urządzanie nowego mieszkania w planach, projekty badawcze w toku - koniec grudnia = nawał przedświąteczny...). Z drugiej strony to wyzwanie natury technicznej. Odkrywam rzeczy o których nie miałem pojęcia i poznaję problemy, które zaczynają się wyłaniać nagle jak z zaułka. Miejmy nadzieję, że to nie ślepy zaułek...:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz